Milazzo ładnie się prezentuje przede wszystkim od strony morza, można się zachwycić panoramą oddalającego się portu i miasta, kiedy płynie się wodolotem na którąś z Wysp Eolskich. Krajobraz Milazzo szpeci najbardziej dymiąca rafineria, znajdującą się tuż obok portu. I choć przewodniki nie zachwycały się tym miastem, podkreślając wręcz, że nie ma tu nic wartego zobaczenia, to postanowiliśmy pójść jednak na poranny spacer po Milazzo i przekonać się na własne oczy, czy faktycznie miasto nadaje się jedynie na bazę wypadową na Wyspy Eolskie.
Poza portem, ciekawym miejscem jest wysadzana palmami promenada, wzdłuż której miejscowi łowią ryby albo wygrzewają się na słońcu. Na końcu promenady znajduje się targ rybny i kolejny port (jachtowy). Nad całością miasta górują dość potężne ruiny zamku. Przy wejściu okazuje się jednak, że na zamek nie można wejść, bo trwają właśnie prace konserwatorskie. Szkoda, bo z góry musi być piękny widok.
Wracamy zatem w okolice portu, wchodzimy do kilku kościołów, mijamy ze dwie fontanny, ale faktycznie, nie ma co za wiele czasu poświęcać na zwiedzanie miasta. Pakujemy się zatem na prom, bo mamy wykupioną wycieczkę na Panareę i Stromboli.