W Neapolu jestem po raz trzeci. Za pierwszym razem brakło czasu na Wezuwiusza, a za drugim była anomalia pogodowa i zima stulecia, kiedy wiosną na Wezuwiuszu leżał śnieg. Więc teraz przedłużony weekend zaczynam właśnie od Wezuwiusza, co by nie uciekł!
Wezuwiusz to czynny wulkan, ocenia się, że jego wybuch mógłby być naprawdę groźny i niebezpieczny dla okolicznych miast, a nawet Rzymu. Podobno to jeden z pięciu najniebezpieczniejszych wulkanów świata. Ostatnio dość długo jest spokojny, ostatnia duża erupcja w 1944 r.
Dla mnie miejsce magiczne ze względu na położenie nad Zatoką Neapolitańską. Widziany z Neapolu robi potężne wrażenie. I odwrotnie, stojąc przy kraterze można podziwiać widok na Zatokę i Neapol.
Na Wezuwiusz znam trzy sposoby dotarcia. Pierwszy - autobus z Neapolu spod dworca na Piazza Garibaldi. Drugi - autobusy (może busy? - wprawdzie jeżdżą na pewno) spod stacji kolejowej w Herkulanum. I trzeci - połączenie spod stacji w Pompejach.
Wybieramy sposób trzeci, pewnie dlatego, że poprzednim razem będąc w Pompejach widzieliśmy przystanek dla tych autobusów, więc wiedzieliśmy już skąd i jak jeżdżą.
Autobus z Pompejów najpierw dowozi do podnóża wulkanu, gdzie czekają już podstawione busy terenowe. Te wiozą turystów przez park narodowy do najwyższego dostępnego dla terenówek punktu pod szczytem. Ostatnie kilkaset metrów trzeba przejść już pieszo, ale nie jest to jakieś strome czy trudne podejście. Busy czekają pod szczytem ok. 1,5 godziny, a potem zwożą grupę w dół. Wycieczka kosztuje ok. 20 euro.
Na szczycie widoki kosmiczne! Księżycowe pejzaże, zastygnięta lawa. Można spojrzeć do samego krateru, obejść go dookoła. Na szczycie są stoiska z pamiątkami i niewielkie knajpki, gdzie można się napić wina z winogron rosnących na zboczach Wezuwiusza. A to wszystko z widokiem na zapierającą dech w piersiach Zatokę Neapolitańską. Warto tu było dla tego widoku przyjechać po raz kolejny!!