Po porannym wypoczynku na basenach w Egerszalók, udajemy się drogę do Tokaju. To znacznie cichsze niż Eger miasteczko, ale także bardzo często nawiedzane przez Polaków. Miejscowe restauracje mają menu po polsku, a tokajscy winiarze znają pojedyncze słowa w naszym języku.
W Tokaju nie ma zbyt wielu zabytków, centralny punkt miasteczka to Kossuth ter z fontanną Bachusa. Warto odwiedzić Tokaji Muzeum z ciekawą ekspozycją dotyczącą historii i technologii produkcji wina w Tokaju.Miłośnicy wina powinni się też udać do najstarszych w Tokaju Piwnic Rakoczych, gdzie co godzinę organizowane jest zwiedzanie połączone z degustacją - do wyboru w kilku wariantów. Zresztą w całym mieście co krok napotkamy winiarnie, winoteki i piwnice, w których można napić się wina. Ciekawy jest tzw. rząd piwniczek dla zakochanych - trochę dalej od centrum, naprzeciwko dworca kolejowego.
Jeśli ma się czas, można popłynąć w senny rejs po Cisie. Do oglądania - dzikie wybrzeże, porośnięte gęsto drzewami i krzakami. Do degustowania - oczywiście najpopularniejsze tutaj szczepy furmint i hárslevelű oraz tokaje aszu. Podczas takiego rejsu można poczuć klimat Tokaju - wolno płynący czas, cisza, spokój, romantyczne widoki.