Siena okazała się dla mnie prawdziwą perełką - zachowała swoją średniowieczną zabudowę. Choć wpadliśmy tutaj tylko na chwilę, wyjechaliśmy naprawdę zachwyceni.
Centralnym punktem miasteczka jest Piazza del Campo. Jest to rynek naprawdę niebywały - powstały w XIII wieku, wybrukowany czerwoną cegłą i marmurem, stanowi przykład jednego z najwspanialszych placów dawnej Europy. Jego charakterystyczną cechą jest muszlowaty kształt i to, że jest mocno pochyły. Na rynku znajduje się kilka zabytków, którym warto chwilę poświęcić - wieża Torre del Mangia z 1334 roku, fontanna Fonte Gaia i ratusz Palazzo Pubblico, w którym znajduje się muzeum.
Jeszcze w średniowieczu Piazza del Campo był świadkiem dorocznego festynu na cześć Matki Boskiej, którego kulminacyjnym punktem było Palio - wielka konna gonitwa wokół rynku. Pełne emocji widowisko musiało wówczas przyciągać i rozgrzewać tłumy. Zresztą robi to do dziś, ściągając do Sieny tysiące turystów chcących zobaczyć na własne oczy Palio.
Będąc w Sienie odwiedziliśmy również XII-wieczną katedrę z marmurową fasadą. Na więcej nie starczyło czasu, ale i tak to miasteczko zdążyło mnie oczarować.
Centrum Sieny zostało w 1995 roku wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturalnego UNESCO. Absolutnie mnie to nie dziwi, bo to unikat na skalę światową. Czas się tu zatrzymał. Spacer ulicami Sieny to była dla mnie podróż w czasie.