Cały dzień przeznaczyliśmy na przejazd z Telavi do Mestii, czyli przez całą Gruzję. Nie wiedzieliśmy co nas czeka, w jakim stanie są drogi, ile będziemy jechać. Google Maps dość optymistycznie pokazywały 7 i pół godziny. I tu zaskoczenie. Faktycznie, samej czystej jazdy (be jeszcze robiliśmy postoje, zdjęcia, jedliśmy, dostaliśmy mandat, raz pomyliliśmy drogę) było właśnie tyle.
Z Telavi do Tbilisi wiedzie prawie pusta nowa górska droga, bardzo szybka i wygodna. W Tbilisi wpada się niestety na "obwodnicę" bez asfaltu, z mega wyrwami i kamieniami, którą jeździły prawie same tiry. Potem autostrada do Kutaisi, potem całkiem przyjemna droga przez góry. Przed Zugdidi gorzej, bo duży ruch, dużo miasteczek, ale już droga Zugdidi-Mestia, którą kiedyś jeździło się po 8 godzin, to teraz jest czysta przyjemność! Malowniczy kanion rzeki w dole, widok na Kaukaz, nowy asfalt (tylko kilka odcinków gorszych), tunele (nieoświetlone! - więc uwaga na krowy leżące w tunelach na asfalcie).
Popołudniu docieramy do Mestii, spacer po miasteczku, oglądamy charakterystyczne swańskie wieże. Na głównym placu Mestii jest restauracja ze smaczną swańską i gruzińską kuchnią - chyba zeszli tutaj wieczorem wszyscy turyści przebywający w Mestii :-)