Trochę wstępu o Rumunii, bo różne legendy i wyobrażenia o tym kraju krążą w Polsce. Do końca nie wiedziałam, czego się spodziewać, a rzeczywistość przerosła moje oczekiwania! Rumunia okazała się być pięknym miejscem, który ma bardzo wiele do zaoferowania turystom. Zobaczyłam tylko niewielką część tego kraju (Transylwanię), ale mogę powiedzieć, że zdecydowanie warto tutaj przyjechać i nie ma się czego bać. Pewnie, że nie wszędzie jest asfalt, jest trochę biedy i postkomunistycznych industrialnych straszydeł, ale widać, że Rumunia to odważny, prężny kraj, który się mocno rozwija. Ludzie są tacy jak u nas, miejscowi dobrze mówią po angielsku, w wielu miejscach jest WiFi, bankomaty nawet na wioskach, zupełnie normalnie. Rumunii jeszcze nie zadeptali zachodni turyści, ale jest ich tu sporo - przyciągają piękne góry i krajobrazy, śliczne małe miasteczka, potężne zamki, legenda Drakuli. Wiem, że jeszcze tu wrócę.
Cluj jest uznawany za intelektualną stolicę Rumunii i stolicę Transylwanii (u nas chyba częściej nazywanej Siedmiogrodem). Stare miasto jest bardzo ładne, kilka ciekawych kamienic i kościołów. Można wejść na wzgórze nieopodal centrum, z którego roztacza się panorama miasta.
W Cluju spotkaliśmy się też po raz pierwszy z rumuńskim życiem nocnym. Wieczorem knajpiane ogródki wypełniają się ludźmi, którzy spędzają przy piwie czy lemoniadzie czas do późnych godzin nocnych.