Najpierw wstęp o Albanii, bo mitów i wyobrażeń o tym kraju można spotkać wiele i niekoniecznie są one zgodne z rzeczywistością:-) Kiedy jechałam do Rumunii, to wszyscy dookoła straszyli, że to dziki kraj, a okazał się zupełnie normalny. Podobnie wielu myśli o Albanii.
Albania to temat rzeka, tak innego od reszty Europy miejsca jeszcze nie widziałam na naszym kontynencie. Ale przeżyłam, nikt mnie nie zjadł żywcem, nie porwał, nie sprzedał, nie okradł, samochód wrócił cały, było co jeść, można się dogadać po angielsku.
Najpierw drogi. Kilometr za granicą skończył się asfalt, bo dopiero budują autostradę, która jest na mapie. Zresztą wiele autostrad z mapy nie istniało albo było zwykłymi drogami. Jeżdżą jak wariaci swoimi wiekowymi mercedesami, przed wyprzedzaniem trąbią. W miastach duże korki i ogólnie spory ruch na drogach. Pełno policji, ale zupełnie niegroźni są i wręcz mili. Parkować można wszędzie. Na "autostradach" rzeczą normalną są skrzyżowania, nawrotki, brak pasa rozdzielającego (bo jakby inaczej zawracali), zjazdy do posesji, jazda pod prąd, rowery, piesi, przydrożni sprzedawcy (np. kukurydzy z ogniska rozpalonego na poboczu drogi). Brakowało mi już tylko zwierząt na tych autostradach, ale te pojawiły się później :-) Górskie drogi - jeszcze nigdzie nie kręciło mi się tak w głowie, zakręt na zakręcie, często brak barierek, widoki - boskie! Drogi na wsi - często bez asfaltu, kamieniste, gruntowe, szutrowe. Mapy - warto kupić mapę drogową w Polsce, nawigację można sobie darować, bo to, co pokazywała, to aż brak słów. Warto też patrzeć na znaki (chociaż jest ich mało i często są tak stare, że nie da się wiele z nich odczytać), bo czasem tylko po nich da się gdzieś trafić.
Bunkry - tak, to prawda, są wszędzie! Dla turysty świetna rzecz, widok nigdzie indziej niespotykany. Kiedy jedzie się przez góry, to wystarczy się zatrzymać i rozejrzeć dookoła, a na pewno znajdziemy kilka.
Albańczycy - mili, życzliwi, pomocni, czasem żywiołowi jak to południowcy. Ogólnie normalni ludzie. Wiadomo, że inna kultura, ale naprawdę było bardzo ok.
Kruje - niewielkie miasteczko, w którym największą atrakcją jest twierdza związana z narodowym bohaterem Albańczyków - Skanderbegiem. Obok twierdzy znajduje się niewielka uliczka ze sklepikami z antykami, rękodziełem, pamiątkami. Warto tam zajrzeć i nawet coś kupić, bo w Albanii słabo z pamiątkami, a w Kruje można dostać coś nietypowego i oryginalnego.