Do Kotoru docieramy późno w nocy. Ale miasto jeszcze nie śpi. Do starego miasta nie można wjechać samochodem, więc zostawiamy go przed murami i idziemy szukać naszego hotelu. W sumie znajdujemy dość szybko, bardzo miła obsługa "wypożycza" nam kierowcę, który kieruje nas na parking najbliższy do wejścia do centrum.
Sam Kotor okazał się być taki jak to sobie wyobrażałam i jaki jest na zdjęciach w przewodnikach - bajkowo położony u podnóża gór i nad brzegami Boki Kotorskiej. Stare miasto składa się z kamiennych domów, wąskich uliczek, którymi spacerują koty, placyków wypełnionych knajpami. Nad miastem znajduje się twierdza św. Jana. Wejście na nią w sierpniowym upale to prawdziwy wyczyn, ale widoki rekompensują wysiłek.
Jest super, w końcu odpoczywam, czas płynie tu wolniej. W Kotorze spędziliśmy kilka dni, łącząc je z wypadami w okolice. Znaleźliśmy czas na plażowanie - plaża jest zaraz przy starym mieście, cicha i spokojna, dość przystępna cenowo. Wieczory minęły nam w knajpach przy czarnogórskim winie i owocach morza. Jeśli gdzieś na Bałkany jeszcze wrócę, to do Kotoru ciągnie mnie chyba najbardziej...