Ostatnie miasteczko na drodze na Saharę. Słynie z jarmarku, na którym handluje się wielbłądami, osłami, wyrobami miejscowego rzemiosła, lokalnymi owocami (figi, opuncje), różami pustyni.
Zostajemy ubrani w specjalną odzież i turbany, wsadzeni na wielbłądy i... jest zabawa. Ci, którzy zdecydowali się zostać w samochodach, niech żałują - jest wspomnienie na całe życie, a wielbłądy wcale nie takie straszne :-)