Wysiadamy na głównej stacji Rzymu, Roma Termini, i zaopatrzeni w podręczną mapkę centrum, szukamy naszego hostelu. Jest zaledwie kilka minut drogi od dworca. Polecam zresztą tą lokalizację. Jest doskonała dla osób, które chcą zwiedzić Rzym i/lub jego okolice.
Termini to wielki dworzec, można z niego dojechać pociągiem w zasadzie w każde miejsce we Włoszech. Termini to także stacja przesiadkowa metra rzymskiego i główny dworzec autobusowy. Stąd też łatwo dojechać na oba rzymskie lotniska, Fiumicino i Ciampino. Po Rzymie zresztą lepiej poruszać się komunikacją miejską niż własnym czy wynajętym samochodem. Po pierwsze, zabytki są świetnie skomunikowane, a po drugie – w Rzymie są straszne korki, trudno o miejsce do parkowania, a brawura włoskich kierowców nie zna granic!
Lokujemy się w hostelu, na wyjściu dostajemy jeszcze mapę z zaznaczonymi najważniejszymi zabytkami i mapką linii metra – przydatna sprawa, bo mamy zamiar poruszać się w dużej mierze właśnie metrem.
W Rzymie są dwie linie metra – czerwona A i niebieska B. Obie krzyżują się na dworcu Termini, co jeszcze dodatkowo czyni go świetnym punktem przesiadkowym i wypadowym. Linia A kursuje na trasie Battisini-Anagnina, a dojeżdża m.in. do Fontanny di Trevi (Berberini), Schodów Hiszpańskich (Spagna), Bazyliki Św. Jana na Lateranie (S. Giovanni), Watykanu (Ottaviano). Linia B z kolei kursuje po trasie Rebibbia-Laurentina i można się nią dostać np. pod Koloseum (Colosseo) i do Bazyliki Św. Pawła (S. Paolo).
Generalnie pociągi metra kursują co kilka minut, jeżdżą do późnego wieczora, a bilety kupuje się w automatach przed wejściem na peron. Bilet jednorazowy kosztuje 1 euro, są też np. bilety dzienne i kilkudniowe. Metro przejeżdża naprawdę szybko, dosłownie kilka minut jazdy z Termini i jest się np. na Schodach Hiszpańskich.
Tak więc docieramy do dworca Termini, odnajdujemy właściwą linię i kierunek metra i jedziemy na Piazza del Popolo (linia A, stacja Lepanto), skąd planujemy spacer do Schodów Hiszpańskich i pod Fontannę di Trevi. Potem się zobaczy na ile starczy sił i dokąd nogi poniosą:-)
Piazza del Popolo to wielki plac, który przez lata był niemym świadkiem egzekucji. Na jego środku ustawiono obelisk, sprowadzony z Egiptu 10 lat przed narodzinami Chrystusa. Nad placem znajduje się park, po którym można pospacerować i trochę odetchnąć wśród palm. Jego główną atrakcją jest taras widokowy, z którego rozciąga się wspaniała panorama Wiecznego Miasta. Doskonale widać kopuły i dachy kościołów (także tych największych bazylik), Watykan, Ołtarz Ojczyny. W parku znaleźliśmy też mały polski akcent – ulicę Adama Mickiewicza (wiem, że jest też w Rzymie Al. Piłsudskiego, ale na nią nie trafiliśmy).
Przechodząc przez park, kierujemy się na Schody Hiszpańskie. Poznaję je od razu, ciągną tutaj nieprzebrane tłumy. Wszędzie gwar, uśmiechnięci ludzi, kwiaty, widać już nadchodzące lato… Z trudem znajdujemy miejsce, ale siadamy na chwilę na schodach, żeby wygrzać się w promieniach słońca. Schody Hiszpańskie to miejsce magiczne, które jak magnes przyciąga tu ludzi. Tu się przychodzi posiedzieć, pogadać, zjeść pieczone kasztany. To też miejsce bardzo romantyczne - tutaj młodzi rzymianie umawiają się na randki, dają sobie pierwsze pocałunki. Na Schodach Hiszpańskich co roku w okolicach Bożego Narodzenia odbywa się szopka, tu też odbywają się pokazy haute couture największych światowych domów mody.
Następnie, ulicami Via dei Condotti („najdroższa” ulica Rzymu, na której swoje sklepy mają najbardziej znane modowe marki) i Via del Corso, kierujemy się w stronę Fontanny di Trevi. Po drodze zahaczamy jeszcze o Panteon i Piazza Colonna, na której stoi Kolumna Marka Aureliusza.
A Fontanna di Trevi, no cóż… Co można o niej powiedzieć? Piękna, tyle. Wspaniała. Szum wody słychać już z daleka, zachwyca. Każdy detal przyciąga wzrok, prawdziwe dzieło sztuki barokowej. Fontannę do dziś zasila woda doprowadzona starorzymskim akweduktem zbudowanym w 19 r. p.n.e. Wrzucając monetę do Fontanny nie tylko zapewniamy sobie powrót do niej, ale też wspomożemy rzymskie zabytki – pieniądze są wyławiane przez władze miasta z przeznaczeniem na renowację i utrzymanie zabytków.
Chcemy w pełni wykorzystać czas w Rzymie, więc wsiadamy w metro i jedziemy do Bazyliki Św. Pawła za Murami. Nie wiemy, czy będzie jeszcze o tej godzinie udostępniona dla zwiedzających, ale bardzo zależy mi na tym, żeby ją zobaczyć. Byłam już kiedyś w Rzymie i z czterech bazylik papieskich (Św. Piotra, Św. Pawła za Murami, Św. Jana na Lateranie i Santa Maria Maggiore) właśnie ta zrobiła na mnie największe wrażenie. Choć wydaje się nie po drodze – jest położona trochę dalej niż inne zabytki, to warto ją zwiedzić.
Na miejscu dwie niespodzianki. Dobra – bazylikę można jeszcze zwiedzać. Zła – zaczęła się ulewa i do kościoła docieramy zupełnie przemoczeni. Nie mogę wejść do wnętrza kościoła, bo mam sukienkę z odkrytymi ramionami, na szczęście pan z ochrony daje mi coś na kształt chusty chirurgicznej, którą się okrywam, żeby nie gorszyć modlących się. W Bazyliki Św. Pawła za Murami akurat trwa msza, więc staramy się być cicho i nie przesadzać z lampą błyskową. Wnętrze tego kościoła jest naprawdę urzekające – znajduje się tu grób św. Pawła z gotyckim baldachimem. Największe wrażenie robi jednak apsyda kończąca nawę główną, która wręcz mieni się złotem - jest ozdobiona mozaiką w stylu bizantyjskim. Bije z niej niesamowity blask. Mozaika przedstawia Chrystusa na tronie w otoczeniu św. Piotra, Andrzeja, Pawła i Łukasza. Warto też zwrócić uwagę na górne ściany naw, na których znajdują się medaliony z wizerunkami kolejnych papieży, od św. Piotra do Benedykta XVI. Z zewnątrz natomiast Bazylika Św. Pawła za Murami prezentuje się niepozornie, ale interesująco, bo różni się od większości znanych mi rzymskich kościołów – rosną przed nią palmy i jest ogród.
Pełni wrażeń i zmoknięci wracamy do hostelu. Przebieramy się i nabieramy sił na wieczorne zwiedzanie stolicy Włoch. Po drodze kolacja i przejazd metrem na Schody Hiszpańskie. Zupełnie inaczej wyglądają wieczorem. Wciąż tętnią życiem, ale atmosfera jest chyba jeszcze gorąca. Widać, że jest to miejsce, to którego chce się wracać. Podobnie Fontanna di Trevi, do której kierujemy następnie kroki. Jest pięknie oświetlona, tutaj też jest mnóstwo ludzi. Każdy chce usiąść na chwilę i patrzeć na to zjawisko.
Spacerkiem zmierzamy dalej, na Piazza Venezia pod Ołtarz Ojczyzny. Nocą robi monumentalne wrażenie, jest ogromny i widoczny już z daleka za sprawą bieli marmuru i oświetlenia. Ta imponująca budowla jest jednocześnie pomnikiem króla Wiktora Emanuela II i Grobem Nieznanego Żołnierza. Przysiadamy w jednej z okolicznych knajpek i delektując się chwilą, podziwiamy.
Tuż obok Ołtarza Ojczyzny znajdują się najważniejsze zabytki Rzymu starożytnego. Nie można ich wprawdzie nocą zwiedzać, ale są doskonale widoczne i oświetlone. Być może teraz wyglądają nawet ciekawiej niż w ciągu dnia… I tak oglądamy Kapitol, Forum Romanum i Forum Trajana. Z daleka widać już też Koloseum. Fajnie zobaczyć je wieczorem, bo wygląda zupełnie inaczej niż w ciągu dnia.
Wsiadamy w metro i jedziemy zobaczyć Watykan nocą. Plac i Bazylika Św. Piotra też wspaniale oświetlone. Turyści są tutaj nawet teraz.
Jemy po drodze pizzę i wracamy na stację metra. Pora spać.
rzymskie metro - www.rome.info/metro/