Podobno to tutaj wszystko się kończy i zaczyna - Gdańsk, Sopot, Gdynia. Dla mnie to miejsce magiczne, nie tylko naznaczone przez historię i symboliczne na mapie Europy, ale przede wszystkim miejsce wymarzone i jedno z niewielu w Polsce (po moim mieście rodzinnym i Krakowie, w którym obecnie mieszkam), o których mogę powiedzieć - tutaj mogłabym mieszkać.
Plaże
Tutaj z pewnością wiele się zaczęło - II wojna światowa, początek upadku komunizmu w Europie. Gdańsk to miasto-symbol, miasto wolności. "Morze możliwości" - z takim hasłem promującym Gdańsk się spotkałam, ale ja mam własne - "Gdańsk - tu się wypoczywa". Miasto oferuje sporo atrakcji dla różnych grup wiekowych i dla osób różnie rozumiejących wypoczynek. Bo z jednej strony mamy morze i plaże, z drugiej imponujące zabytki, a z trzeciej tętniące życiem nocnym uliczki i mnóstwem uroczych knajpek.
Zacznijmy od plaż - Jelitkowo, Brzeźno, Stogi, Sobieszowo. Ja miałam okazję odwiedzić drugą i trzecią. Na pewno na każdą z plaż mamy doskonały dojazd, ponieważ tramwaje podjeżdżają wręcz na samą plażę. O Stogach mogę powiedzieć, że była to najlepiej utrzymana plaża w Polsce, jaką widziałam. Na plażę prowadzi uliczka z kostki brukowej, sama plaża wyjątkowo czysta i szeroka. Strzeżona przez ratowników, pełna infrastruktura (przebieralnie, toalety, knajpy), kosze na śmieci co kilkanaście metrów. I coś, za co tak lubię nasze polskie plaże - złoty, drobniutki piasek. Brzeźno, choć to też czołówka naszych plaż, robi słabsze wrażenie - bo choć z pozoru wszystko w porządku - infrastruktura, ratownicy, zjeżdżalnie, to jednak mi na pierwszy plan wysunęły się wszechobecne śmieci... Brzeźno urzeka za to za sprawą molo, które tylko w niewielkim stopniu ustępuje temu sopockiemu. Plaże w Gdańsku mogę polecić jeszcze z jednego względu - obowiązuje na nich zakaz palenia. Tutaj duże uznanie z mojej strony dla władz miasta!
Nad Motławą
Moja ulubiona część Gdańska, nad którą czuwa stary żuraw. Spacer Długim Pobrzeżem wśród uroczych restauracyjek, pływających statków, zacumowanych jachtów i ulicznych grajków to moje najlepsze wspomnienia z Gdańska. Zapach świeżo usmażonych ryb mieszający się z zapachem wody to element charakterystyczny podczas spaceru nad Motławą. Stąd odpływają tramwaje wodne (na Hel, do Sopotu i Gdyni, na Westerplatte), a także prywatni przewoźnicy. Między jednym brzegiem Motławy a wyspą Ołowianką kursuje też niewielki stateczek - warto przeprawić się te ledwie kilkadziesiąt metrów, choćby po to, żeby zobaczyć żurawia w pełnej okazałości od frontu.
Z Długiego Pobrzeża rozciąga się też widok na zrujnowaną Wyspę Spichrzów. Dla jednych niestety zrujnowaną, ale dla mnie te ruiny mają jednak w sobie jakąś prawdę i czar. Ten kawałek starych murów robi niesamowite wrażenie pośród otaczającego go bogactwa Gdańska. Bo Gdańsk nad Motławą to najdroższe mieszkania, luksusowe hotele i sklepy, zdobione i kolorowe kamienice, odrestaurowane budynki. I chyba właśnie ze względu na to otoczenie, ruiny Wyspy Spichrzów robią takie wrażenie.
Obok Ołowianka - wyspa, na której mieszczą się Filharmonia Bałtycka oraz siedziba Muzeum Morskiego. Warto zobaczyć nie tylko samo muzeum (w tym m.in. statek Sołdek), ale też malowniczy widok na Długie Pobrzeże z żurawiem.
Droga Królewska
Prowadzi od dwóch bram i wieży - (Bramy Wyżynnej, Wieży Więziennej i Złotej Bramy), poprzez ulicę Długą i Długi Targ, aż do Zielonej Bramy. Największe atrakcje Drogi Królewskiej to Dom Uphagena, ratusz, Dwór Artusa, Nowy Dom Ławy (to tutaj ukazuje się słynna "panienka a okienka"), no i oczywiście Fontanna Neptuna. Dla mnie jednak tak naprawdę niemal każda kamienica wzdłuż tej trasy to małe dzieło sztuki, godne uwagi i zachwytu. Bo Gdańsk jest pięknie odrestaurowany, a troska jego władz o miasto widoczna na każdym kroku Drogi Królewskiej. Warto zatrzymać się tutaj na chwilę, usiąść w kawiarni i sącząc powoli kawę, spróbować się wyciszyć i zamyślić na moment, podziwiając panoramę Długiego Targu z jego centralnym punktem - Fontanną Neptuna.
Sam Neptun ma w sobie coś magicznego - niby zastygły w jednej pozie, a mimo to niezwykle dynamiczny i wciąż groźny. Jak to władca mórz, pilnuje Gdańska i jego mieszkańców, a także wszystkich odwiedzających miasto, patrząc na nich z góry i trzymając w dłoni trójząb - symbol swojej władzy.
Ulice Piwna i Mariacka
Absolutnie się w nich zakochałam. Mariacka to maleńka uliczka, wychodząca od Długiego Pobrzeża z Bramy Mariackiej. Mimo że Mariacka jest niewielka, to tętni życiem. Każda kamienica to osobliwość - w niemal co drugiej znajduje się sklep z biżuterią, gdzie kunszt wytwarzania z bursztynu biżuterii urasta do miana najwyższych lotów sztuki jubilerskiej. Wśród sprzedawców biżuterii same osobliwości - malarze, artyści, muzycy, rękodzielnicy. Są tu galerie sztuki, sklepiki z autorską biżuterią czy odzieżą, kawiarnie. Mariacką nie można przejść obojętne, kiedy się już wstąpi na tą ulicę, czas jakby się zatrzymuje, chce się wejść do każdego sklepu, oglądać, chłonąć...
Nad Mariacką góruje potężna Bazylika Mariacka - jeden na największych ceglanych kościołów na świecie. Choć jego wnętrze wydaje się dość ascetyczne, to jednak warto je zobaczyć, a w szczególności wybrać się na wieżę Bazyliki. Rozciąga się z niej imponujący widok na cały Gdańsk - stocznie, Motławę i Stare Miasto, ale również nowe osiedla i mosty. Morza niestety nie widać, ja przynajmniej nie dostrzegłam. Może kwestia pogody.
Z ulicy Mariackiej przechodzi się płynnie w ulicę Piwną. Na jej końcu widać Wielką Zbrojownię, ale to nie ona przyciąga na Piwną tłumy. Sława Piwnej, jak wskazuje zresztą sama nazwa ulicy, bierze się z ogromnej ilości knajpek, restauracji, kawiarni i klubów, które usytuowane są po jednej i drugiej stronie ulicy. Piwna żyje do późnych godzin nocnych, jej romantyczna atmosfera sprzyja długim rozmowom, spotkaniom ze znajomymi, randkom. Najpiękniejsza jest późnym wieczorem - to tutaj przenosi się serce Gdańska, gdy pozostała jego część już śpi. To tutaj czuje się prawdziwy klimat Gdańska, tutaj można się zapomnieć i naprawdę poczuć, że tu się odpoczywa. Czas przestaje płynąć. Płyną słowa, rozmowy, wino i niedaleka Motława.